Stooley podroznik wylądował w szpitalu psychiatrycznym na Mącznej
Dzisiaj o 19 mieliśmy jak zazwyczaj spotkać się na parę piwek na bulwarach dopóki nie jest jeszcze za zimno. Pisałem do niego koło 18 i nie odpisywał. Trochę się zacząłem martwić ale nic, myślałem, że jest zajęty. Potem oczywiście poszedłem na naszą ulubioną miejscówkę. To co tam zastałem kompletnie mnie przeraziło. Podróżnik leżał na ziemi w drgawkach i kałuży własnych wymiocin i moczu. Obok leżały tabletki na kaszel i karteczka z napisem "przepraszam mieciu ale dłużej tego nie zniosę. Ten widok prześladuje mnie w koszmarach. Żegnajcie". Szybko udzieliłem pierwszej pomocy i na szczęście jeszcze oddychał, musiał zwymiotować część leków. Wezwałem karetkę. Po przyjeździe odzyskał powoli przytomność i jego stan był stabilny ale nie było z nim kontaktu, patrzył tylko pustym wzrokiem. Stwierdzono próbę samobójczą i wysłano do szpitala psychiatrycznego. Niestety nie mogłem jechać z nim bo nie jestem członkiem rodziny. Może jutro uda mi się go odwiedzić.
Ps. Wszystkie wpisy od wczoraj pod nicoiem Stooley podroznik na forume nie są jego, mówił mi, że ostatnio nie miał ochoty się tutaj udzielać