Dzisiaj Kadzidło
Przyjechałem do Kadzidła wczesnym rankiem, gdy mgła unosiła się jeszcze nad polami. Jako samotny podróżnik, a w głębi duszy incel, nie szukałem towarzystwa. Ludzie zawsze wydawali mi się odlegli, a ich rozmowy – płytkie i pełne obcych mi kodów społecznych. Kadzidło miało dać mi coś innego: ciszę, prawdę, autentyczność ukrytą w kulturze Kurpi. Spacerowałem po drewnianych chałupach skansenu, słuchając, jak wiatr przeciska się przez szczeliny płotów. Patrzyłem na rzeźbione krzyże, które stały przy drogach, jakby strzegły wioski od czasu i zapomnienia. W jednej z chat zobaczyłem stare wycinanki kurpiowskie – kolorowe, symetryczne światy, które ktoś tworzył z cierpliwością, jakiej ja nigdy nie miałem wobec drugiego człowieka. Ludzie mijali mnie na rynku, a ja pozostawałem niewidzialny. To w pewien sposób odpowiadało mojej naturze. Obserwowałem jarmark, kobiety w chustkach sprzedające miody i pierniki, starszych mężczyzn rozmawiających o drewnie, sianie, polowaniach. Byłem turystą, lecz bardziej – cieniem. Wieczorem usiadłem na skraju lasu. Pachniało żywicą i dymem. Pomyślałem, że moje życie przypomina to miejsce: proste, odseparowane od zgiełku, trochę zapomniane przez świat. Może nigdy nie znajdę bliskości, ale w Kadzidle znalazłem coś, co choć na chwilę wypełniło pustkę – poczucie, że samotność również ma swój krajobraz.
Ostro okadzam dyskonty! [cool]
W kadzidle byłem. Skansen fajny. Był zamknięty ale ja przeszedłem przez niewysoki plot. Chaty zwiedzałem z zewnątrz. Kościół też fajny poczytałem historię parafii. Przez niemal całą wojnę nie było tu księdza. Przedwojenny ksiądz został wysłany do Oświęcimia. A nowego nikt nie wyznaczył. W kadzidle nie ma bazaru. Już lepiej kupić miodownik w Ostrołęce.
nie kadziło tylko żenidło oczywiście i zwiedzałem je oralnie [cool]
Stooley podrozniknie kadziło tylko żenidło oczywiście i zwiedzałem je oralnie [cool]
[cool]
To zajęcie dla ciebie, cwelu od NFDI [cool][czesc]