DMSQ zamilkł tuż przed Castle Party
dobra już wiem możecie wypierdalać [czesc]
pewnie zakola mu pękły od nadmiaru żalu i złości
Na zamku w Bolkowie, w sercu Gór Sowich, odbywał się coroczny Castle Party – wydarzenie, które przyciągało nie tylko miłośników gotyckich klimatycznych imprez, ale także tajemniczych postaci z różnych zakątków świata. Tegoroczna edycja była jednak inna. Coś w powietrzu było nie tak, a atmosfera mrocznego, średniowiecznego zamku stawała się coraz bardziej niepokojąca.
Zniknięcia zaczęły się powoli, niezauważalnie. Najpierw zniknęła jedna z uczestniczek, znana cosplayowa wampirzyca, a potem kolejna osoba, również ubrana na czarno, z twarzą pomalowaną na biel. Nikt nie zwrócił na to uwagi, bo w końcu na Castle Party wiele osób po prostu znikało w tłumie, wpadając w stan otępienia lub zanurzenia się w mrocznych rytuałach. Jednak z każdym kolejnym zniknięciem, napięcie rosło.
Wśród gości zaczęły krążyć plotki. Niektórzy mówili, że zniknięcia są związane z okultystycznymi praktykami, które miały odbywać się w zamkowych komnatach w godzinach nocnych. Inni zaczęli wskazywać na zakolawego mężczyznę, który od początku imprezy zachowywał się dziwnie – nieodstępujący od mroku, zawsze w ciemnych okularach, z niepokojącym uśmiechem na ustach.
Nazywał się Jan, ale kazał mówić na siebie Damazy. Jego wygląd budził niepokój – cera zbyt blada, a zęby lekko wystające, jakby nieco bardziej kły niż zęby człowieka. Jego krótka, czarna marynarka w stylu średniowiecznych wampirów pasowała do jego mrocznego wyglądu, a jego obecność przyciągała uwagę, jakby wyciągał niewidzialną siłę.