Marian Paździoch pędził nago niczym rozjuszony byk przez korytarz
Z wyskoku wbił się swoją potężną erekcją prosto w odbyt Ferdynanda Kiepskiego, który pochylał się aby podnieść z podłogi właśnie znalezionego kiepa. Nestor rodu Kiepskich zareagował na analny atak bazarowej mendy układając swoje okolone wąsami usta w idealne O, po czym zaczął wyć niczym alarm przeciwpożarowy. Nieludzkie dźwięki wydawane przez Ferdynanda zaalarmowały jego pierworodnego, Waldemara Kiepskiego zwanego "Cycem", w tej chwili zajętego samogwałtem przy użyciu czasopisma kulturystycznego "Muły". Wciąż z erekcją i bez żadnego odzienia okrywającego go od pasa w dół, młody Kiepski wybiegł zobaczyć czemu jego rodziciel wydaje takie nieludzkie dźwięki. Pech chciał że Ferdek był pochylony dokładnie pod takim kątem że jego usta znalazły się na wysokości waldkowego prącia i rozpędzony młodzieniec trafił nim prosto w okrąg ust swojego, gwałconego analnie przez Paździocha, ojca. Umysł Ferdynanda, niszczony już przez szturm na jego odbyt dokonywany przez Mariana, nie wytrzymał ataku z drugiej flanki i rozpadł się tak spektakularnie jak wieże WTC 11 września 2001. Wywołało to jednoczesne puszczenie zwieraczy oraz gardła i krocza obu gwałcicieli zaczęły odpowiednio obmywać potop rzadkiej sraki i wymiotów tej samej konsystencji, dając im obu najpotężniejsze orgazmy w ich życiu. Cała trójka padła na podłogę korytarza nieprzytomna, pokryta wszystkim możliwymi płynami wytwarzanymi przez ludzki organizm. A to była dopiero godzina 7 rano, początek dnia w kamienicy na ulicy Ćwiartki 3 we Wrocławiu...