życie jest udręką
lubię być dobrze i mocno wyjebany [cool]
na forume też byśmy cie tak zdiagnozowali nie trzeba do NFZ
psychobełkot nie każdy rozumie: jesteś pizdą, idź się zgruzuj [czesc]
Na porębie u Kierownika Szuma stałbyś się mężczyzną
W mrocznych zakamarkach miasta Arkham, gdzie cieniste ulice spowijała mgła, mieszkał de Rais — otyły okultysta, którego dusza była ciężka niczym ołowiana kula. Przez lata jego życie wypełniała depresja, która niczym upiorny cień krążyła wokół niego, nie dając mu chwili wytchnienia. Zamykał się w swoim dusznym, nieoświetlonym gabinecie, otoczony stosami zapomnianych tomów i dziwacznych artefaktów, które przywiózł z najdalszych zakątków świata.
Jego jedynym towarzyszem była bluźniercza księga — Necronomicon, dzieło obłąkanego Abdu'l al-Hazreda, które wypełniały straszliwe opisy niewypowiedzianych rytuałów oraz mrocznych bóstw, które czaiły się poza granicami ludzkiego pojmowania. De Rais, zafascynowany wizjami, które w niej znalazł, postanowił, że to właśnie ta księga będzie kluczem do odmiany jego losu.
Nocą, gdy księżyc słał swoją bladozłotą poświatę, de Rais zajął się przygotowaniami do rytuału. W jego umyśle tliła się nadzieja, że przywołanie pradawnych bytów pozwoli mu uwolnić się od przytłaczających myśli i nadać sens jego bezsensownemu istnieniu. W mrocznym kręgu, wyrysowanym z krwi i soli, umieścił zapalone świece, które tańczyły w rytm jego przyspieszonego oddechu.
W miarę jak recytował inkantacje, powietrze zgęstniało, a cienie wydawały się ożywać. W pewnym momencie z otchłani czasu i przestrzeni wyłonił się kształt, który wydawał się być zarówno wszystkim, jak i niczym. Był to byt, którego istnienie przekraczało wszelkie ludzkie wyobrażenie — nieopisane, niepojęte, a zarazem wstrząsające do szpiku kości.
De Rais, zafascynowany i przerażony, czuł, jak jego umysł kruszy się pod naporem niewyobrażalnego kosmicznego zła. W miarę jak byt emanował swoją mroczną aurą, mężczyzna dostrzegał w nim odbicie własnych lęków, rozczarowań i beznadziejności. To nie był wybawca, lecz potwór, który kpił z jego tragicznych pragnień.
Kiedy rytuał osiągnął apogeum, de Rais zrozumiał, że jego dążenie do zmiany losu przekształciło się w nieodwracalny błąd. Kosmiczne zło, które przywołał, nie tylko nie przyniosło mu ukojenia, ale wręcz zniszczyło jego zmysły. W jego umyśle rozległ się głos, który szeptał o mrokach, które zbyt długo były ukryte w cieniu.
„Witaj w rzeczywistości, która nie zna litości. Witaj w świecie, gdzie nadzieja nie istnieje, a radość jest jedynie iluzją…” — mówił głos, a de Rais czuł, jak jego umysł zanurza się w morzu rozpaczy.
Z każdego kąta jego gabinetu wydobywały się straszliwe wizje — obrazy przerażających rytuałów, potworów z najgłębszych otchłani, które czekały na moment, by zstąpić na ziemię. Zrozumiał, że zło, które wyzwolił, nie miało zamiaru go odpuścić. Jego życie, które miało być odmienione, stało się nieustannym koszmarem.
Z każdym dniem de Rais popadał w coraz większe szaleństwo. Jego stany depresyjne pogłębiały się, a życie stawało się nie do zniesienia. W końcu, gdy ostatnie resztki jego zdrowego rozsądku uległy zniszczeniu, zniknął w czeluściach własnego umysłu, a jego imię stało się legendą — ostrzeżeniem dla tych, którzy myśleli, że mogą oszukać kosmiczny porządek.
W mrocznych uliczkach Arkham, gdzie mgła snuła swoje tajemnice, ludzie szeptali o mężczyźnie, który próbował zapanować nad złem, a w rezultacie stał się jego niewolnikiem. A Necronomicon, złożony z powrotem na półce, czekał na kolejnego nieszczęśnika, który zignoruje ostrzeżenia i spróbuje zrozumieć to, co powinno pozostać na zawsze zapomniane.
życie życie jest udręką której nigdy nie masz dosyć najpierw trzepiesz sobie ręką później wkładasz se dildosy





