nieprawdopodobna historia dla kont Premium
Nie uwierzycie jaka historia mnie wczoraj spotkała. Miałem okropne ciśnienie na srańsko. Fekal mnie chyba pokarał, nie odprawiłem odpowiednich modłów czy coś. No ale jestem w galerii handlowej, myślę że kibel jakiś się szybko znajdzie. A tu klops - na piętrze kibel nieczynny z powodu awarii, na parterze akurat sprzątają i proszą, żeby wrócić za pół godziny. Dobrze, że zbiegałem z góry na dół, bo wysiłek jaki musiałbym włożyć wchodząc do góry na pewno byłby ponad moje siły. Ledwo żywy zjechałem na -1 piętro. Kibel działa ale kurrrrwa kolejka chyba z 20 facetów przede mną. Myślałem, że wskoczę do toalety dla niepełnosprawnych ale oczywiście zamknięta na klucz, który można odebrać 2 piętra wyżej. Myślę, że zaraz nadejdzie katastrofa, byłem gotów rzucić się na kolana i błagać tych 20 facetów, żeby mnie przepuścili. I nagle jedna z kabin się otworzyła, wyszedł z niej Krzysztof Krawczyk. Tak tak, ten który niby zmarł parę lat temu ale tu patrzę no on, cały i zdrowy. Mój zdumiony wzrok chyba zwrócił jego uwagę, bo uśmiechnął się i mrugnął do mnie porozumiewawczo. Wtedy dopadł mnie kolejny skurcz jelit i o mały włos a strumień spienionego kału wystrzeliłby ze mnie na kilka metrów. Krzysztof Krawczyk zobaczył co się dzieje, podbiegł do mnie, objął mnie ramieniem a potem, swym dźwięcznym barytonem zwrócił się do kolejki: "Panowie! Ten młody człowiek cierpi na dramatyczną biegunkę. Znajdźcie miłosierdzie w swych sercach i przepuśćcie go, proszę. A ja w nagrodę będę wam śpiewał urocze szlagiery". Faceci zaczęli bić brawo, utworzyli szpaler, którym chyłkiem przemknąłem do kabiny. Oczywiście dramatycznemu wypróżnieniu towarzyszyły kompromitujące odgłosy. Nikt ich nie usłyszał, bo zagłuszył je Krzysztof Krawczyk śpiewający "Parostatek" i "To co dał nam świat", A także oklaski publiczności. Wyszedłem z kabiny blady, lecz szczęśliwy. Krawczyk poklepał mnie po plecach i rzekł: "Nigdy nie zapominaj by służyć Fekalowi" i wykonał dłonią tajemny gest kapłanów Fekala, mrugnąl ponownie i rozpłynął się w niebieskiej mgle. Tak było, nie kłamię, mogę przysiąc na Rów Oldmański i Stopy Kałmucze.