Właśnie oglądam Gorączkę sobotniej nocy

Jak to jest, że główny bohater będący samcem alfa w dyskotekach, do którego smolą najlepsze młode towary w swoim szczycie formy, smoli to jakieś podstarzałej korpokurwy, która daje dupy wszystkim swoim ramolowatym obleśnych kolegom wokół. A to za mieszkanko, które dał jej "kolega" a to za kontakty z jakimiś szychami w pracy, a to pewnie tym szychom i gwiazdom też obciągnie, a to nawet z wyłysiałem instruktorem tańca flirtowała... bo to kurwa Ameryka

Tu trzeba walczyć, kto nie płynie ten przegrywa. I tak chodzi sobie po dyskotekach dla młodzieży aby się dowartościować, że jeszcze ktoś ją chce i tak daje dupy wszystkim, wszystkim, tylko nie głównemu bohaterowi On jak uległy stulej jest wyrozumiały i opowiada jej historie o moście brooklyńskim, gdy ta beczy bo wyszło jaką jest obłudną szmatą (urocze :) ) Na końcu oczywiście go i tak friendzonuje i pokazuje mu "lepszą drogę" życia. Czyli olej dupeczki, imprezy, najlepsze lata przeznacz na pójście do roboty gdzie będą cię wyciskać jak cytrynę, do świata gdzie ta kurwa ma od razy lepszy start przez sam fakt, że jest rozwiązła kobietą. I co najważniejsze, zarób pieniądze, aby wynająć KWAAAAADRAT :) Mieszkanie to podstawa, trzeba mieć piękny i w dobrej dzielnicy KWAAADRAT, a kto był w Ameryce w Nowym Jorku, ten dobrze wie jakie ceny są tam za wynajęcie chaty Też dostrzegacie to programowanie, które rozpoczęło się już w latach 70tych? Jakie to wrażenie musiało robić na PRLowskiej młodzieży te neony, ta zabawa, to ćpanie i wolność? Na tej samej młodzieży, która kwadrat dostała w zasadzie za nic? Pozostawiam ten temat do przemyśleń!

Miłego wieczoru przyjaciele [czesc]