wklejam, bo dobre und motzne
Niedawno zamieniłem wynajmowaną kawalerkę na pokój. Na początku się cieszyłem, za pół ceny lepsza lokalizacja i odnowione mieszkanie. Niedawno zrozumiałem, chlop przed 40lvl wynajmuje pokój. Zarabiam 3900 z sobotami. Pokój z opłatami 1400, żarcie 900, higiena ciuchy 200, bilet miesięczny leki 200, internet telefon z wliczoną ratą 120. Nieoczekiwane wydatki typu dentysta 200 Zostaje mi 880zł. Przy kawalerce wychodziło na styk lub lekko minus. Najwięcej oszczędzałem na jedzeniu. Jak trzeba było to i 400zł wystarczy. Wszystko z przecenek. Zawsze najtańsze. Teraz przynajmniej raz na jakiś czas pije ambrozję, oryginalnego szwepsa którego kocham i uwielbiam.
Staram się mało myśleć. Wstaję idę do pracy (fabryka pasz drobiowych). W pracy rozmawiam mało. Chciałbym więcej ale nie mam nic do powiedzenia ciekawego. Pochodzę z rodziny robotniczej, nie pijącej. Rodzice nieogarnęli czasów transformacji ustrojowej i bardzo biednie było zawsze. Matka sprzątaczka ojciec robotnik, kiedyś w państwowym zasadzie potem u setki różnych prywaciarzy. W szkole byłem najbardziej przeciętny jak się da. Raczej z tej niżej kasty uczniowskiej. Przynajmniej zawsze czysty i nie śmierdzący szlugami czy wódką.
Kiedyś miałem kobietę. Ze 130 żywej wagi. Musiałem mieć mocne ciśnienie na segz jak dziś o tym pomyśle to mnie zbiera. Ten słodko kwaśny zapach ludzkiego potu. Boże jak my ludzie możemy śmierdzieć. Klapa sedesowa regularnie w brązie, przy tej tuszy nic dziwnego. Dziwne, że sprzątając nigdy nie zwróciłem jej uwagi. W zasadzie niewiele, by pomogło przy jej wadzie wzroku. Tak dobrze, że nic nie mówiłem. Rozstaliśmy się gdyż przeprowadziłem się na drugi koniec miasta i ani mi ani jej nie chciało się jeździć.
Moje życie polega na tym, że obserwuje jak najwięcej dookoła. Sam już w tym udziału nie biorę. Żyje, jak widz w kinie. Pogodzony z tym, że umarłem 25 lat temu.