nikt się tak mocno nie stoczył jak Dombal
z biznesmena, dystrybutora wody Borjomi w Polsce, do zapomnianego przez najbliższych zapitego żula, mieszkającego pokątnie w komórkach bądź garażach tych nielicznych kolegów wciąż się do niego przyznających; gdy już go znaleźli po zapachu, to ładowali łopatami do worka, gdyż już się upłynnił
Rynsztok: zagłębienie między jezdnią a chodnikiem. Służyło do odprowadzania wód opadowych, roztopowych i ścieków. W czasach, gdy budynki nie były skanalizowane, do rynsztoków wlewano ręcznie wszystkie zanieczyszczenia i ścieki. Płynące ulicami ścieki wydawały odór i były czynnikiem chorobotwórczym. Stąd powiedzenie jak w rynsztoku - określa stan największego brudu i smrodu. Pojęcie to jest również używane jako metafora środowiska ludzi zdemoralizowanych. Stoczyć się do rynsztoka - upaść moralnie. Wyciągnąć kogoś z rynsztoka - pomóc mu wydobyć się z nędzy moralnej. [cool] Obecnie pojęcie to jest także (używanie zamiennie z chlewem) do określenia poziomu moralnego i umysłowego aktywistów z NFDI. [cool]