Jem kupe
To nie zaczęło się u mnie od razu. Najpierw zaświtała mi myśl: „dlaczego by nie?” ale długo zwlekałem z realizacją. Pewnego dnia nie spuściłem od razu wody.. spojrzałem na stolec, nachyliłem się, wziąłem wdech i... zemdliło mnie. Opuściłem klapę i spuściłem wodę. Powtarzałem to chyba przez miesiąc, dzień w dzień. Aż w końcu nabrałem trochę na łyżeczkę i zbliżyłem do ust. Nie muszę chyba dodawać, że i tu nie od razu odniosłem sukces. Dopiero po pół roku szamałem pełne porcje i coraz bardziej zaczęło mi smakować. Dziś nie wyobrażam sobie dnia bez posiłku ze świeżego i aromatycznego stolca.
To nie zaczęło się u mnie od razu. Najpierw zaświtała mi myśl: „dlaczego by nie?” ale długo zwlekałem z realizacją. Pewnego dnia nie spuściłem od razu wody.. spojrzałem na stolec, nachyliłem się, wziąłem wdech i... zemdliło mnie. Opuściłem klapę i spuściłem wodę. Powtarzałem to chyba przez miesiąc, dzień w dzień. Aż w końcu nabrałem trochę na łyżeczkę i zbliżyłem do ust. Nie muszę chyba dodawać, że i tu nie od razu odniosłem sukces. Dopiero po pół roku szamałem pełne porcje i coraz bardziej zaczęło mi smakować. Dziś nie wyobrażam sobie dnia bez posiłku ze świeżego i aromatycznego stolca.
Lepiej bym tego nie napisał [cool]