Dziś Emilcin ,Opole Lubelskie, Kazimierz Dolny
Zacznę od snu a śniło mi się że złapałem węża w domu i on miał jeden ząb jadowy. Babełe go zabrała i wyrzuciła przez okno a ja się bałem że ja ugryzie w rękę, ale nie. W senniku sprawdziłem że to pozbycie się kłopotu. Faktycznie cukier i ciśnienie się jej unormowały.
Spod Kauflandu pojechałem busem do Opola lubelskiego a potem kolejnym busem do Emilcina . Musiał się palić las bo było widać gęsty dym gdzieś za pomnikiem UFO. Wozów strażackich naliczyłem chyba z 10. Pomnik ufo zaliczony mniejszy niż w necie. Patrzyłem gdzie jest kamera bo chciałem się tam odlać po wypiciu rompera. Ale się powstrzymałem a kamera tam jest bo daje przekaz na cały świat.
Wracając na przystanek mijałem kawalkadę wozów strażackich. Potem Opole Lubelskie. Kupiłem to co planowałem ciasto Buraczak. To taki okrągły placek zrobiony z buraka cukrowego jak mała pizza cena jednego 4.80 kupiłem dwa. W sklepie firmowym z krówkami kupiłem krówki opolskie oraz krówkę w płynie taka nalewkę pół litra 65 zł. Oraz baton sandomierski. Potem urząd miejski wysepilem mapkę, długopis , ołówek , smycz, znaczków pin brak ponieważ każdy o nie pyta i wszystkie wydali.zbiranue znaczków pin robi się coraz popularniejsze widzę.. potem poczta i wysłanie babełe pocztówki. Na koniec kościół wniebowstąpienia NMP. Dawny klasztor. Niestety trwał pogrzeb. Więc cierpliwie czekałem aż kondukt pójdzie. Ale wiary zaraz pospiesznie zamknął kościół. Nawet jakaś babcia tam się dobijała bo zostawiła parasol. Zasugerowałem jej by poparła likwidację funduszu kościelnego ale zrobiła takie oczy jakby zobaczyła diabła. Btw z księdzem Mariuszem bym zwiedził ten kościół swojemu by otworzyli. A tak tylko przez szybę obejrzałem piękne freski sufitowe z 17 wieku.
Jutro ma padać to jeszcze wykorzystałem ładna pogodę. Postanowiłem pozwiedzać wąwozy w Kazimierzu Dolnym. Najpierw korzeniowy dół. 4 zł wstęp. Warto. Piękne korzenie drzewa piach ściany lessowe. W środku ktoś nagrywał wywiad dla portalu i ktoś tam mówił qadowcom mówimy nie, oni niszcza wąwóz. Potem poszedłem zobaczyć wąwóz Małachowskiego bezpłatny. Chujowy nic tam nie ma ulica brukowa i pobocze potraktowane jako parking. Po drodze usiadłem na ławce i wpinlem sobie w lewą dłoń drzazgę z ławki. Teraz dopiero sen się spełnił. Bałem się ugryzienia w rękę przez węża. Mam tą drzazgę muszę ją wyjąć. Cześć jest a część wyjąłem.
Na koniec trafiłem na rynek w Kazimierzu kupiłem dwa koguty dla babełe. Piwo kazimierskie oraz Pina z kogutem. Tak zaopatrzony wróciłem do Puław. Teraz rozkminiam jak wyjąć tą drzazgę z łapy
Wygrałbyś w walce na topory z mucrozeta lub chwastem?